Słowa rzucane na wiatr
Coraz częściej się zastanawiam czy jak ktoś coś do mnie mówi to na poważnie, czy tylko tak gada z przyzwyczajenia... Oczywiście mnie również się zdarza mówić coś z przyzwyczajenia, ale to są jakieś "regułki" nie odnoszące się do niczego.
Słowa są po prostu rzucane na wiatr, n przykład słowo "przyjaciel". Przyjaciela w życiu takiego prawdziwego możemy mieć tylko jednego, no w najlepszym wypadku dwóch :-) Ale przyjaciel to nie jest zwykły znajomy z którym możemy pogadać o dupie Maryny. Przyjaciel to jest osoba z którą możemy napić się piwa w spokoju, możemy z nim pogadać o wszystkim i otworzyć się przed nim. Nie wiem czemu ale nie mogę trafić na kogoś odpowiedniego, może dlatego że jak dotąd bardzo mi zależało na tym żeby mieć przyjaciela, dalej mi bardzo zależy ale już trzeci raz nie dam sie wpuścić w kanał. Ale myślałem że jeżeli ktoś do mnie raz powie "przyjacielu" to już zostanie nim na zawsze, ale okazało się inaczej. K.K. powiedział do mnie raz, a właściwie napisał "przyjacielu wróciłem..." bo był za granicą, ale potem coś mu się odwidziało, może dlatego że czasem wysyłałem mu takie głupkowate sms`y, ale myślałem że jak to mój przyjaciel, to przeczyta i zamiast się obrażać i mieszać mnie z szambem po prostu go usunie.
W przyjaźni przecież nie liczy się wygląd tylko charakter, a ja wbrew pozorom mam dobry charakter, choć dla wielu osób jestem nie przyjemny i wredny czasem, ja o tym doskonale wiem ale to jest tylko moja maska. Tak naprawdę w życiu poznała się na mnie tylko jedna osoba, mianowicie moja nauczycielka od matematyki z gimnazjum, i bardzo ją za tą doceniam, choć postawiła mi na koniec trzeciej klasy tróję.
Ale widać zawsze prawdziwy owoc musi się zmarnować...<w sensie moja przyjaźń w sercu nie wykorzystana a nie ja> Ale w końcu jeszcze wszystko nie jest stracone, w końcu mam dopiero 17 lat i jeszcze całe życie przede mną, ale boli mnie czasem to moje życie, że jest takie puste i na co dzień szare, choć zdarzają się extra przygody...