Wszystko mnie boli i myślę nad sensem życia...
Chory jestem normalnie, wszystko mnie boli i nic mi się nie chce. Mam ponad 38o gorączki i czuję się jakby słoń mnie właśnie rozdeptał. Oczywiście nikt się mną nie zainteresuje, mógłbym się położyć na łóżku i umrzeć i pomyśleliby że śpię, może pojutrze by się zorientowali jakbym zaczął się rozkładać, ale ja się im nie będę przyznawał do tego bo zaraz się zaczną litanie... O ciekawe od czego jesteś chory, chyba od leżenia... No sorry ale zachorować może każdy, nawet ten co z domu na krok nie wychodzi. Albo będą gadać, no widzisz mówiłem Ci żebyś zakładał kapcie, jaka ciemnota tkwi w narodzie, milion razy już Tacie mówiłam że od chodzenia boso się na choruje, a On mi nie chce uwierzyć.
Więc jak na żywo sobie nie mogę ponarzekać, to tutaj sobie ponarzeka. ;-) Żartuję, ja narzekam tylko jak nikt nie widzi i nie słyszy. W ogóle nie lubię się źle czuć, bo w ogóle nie lubię nic nie robić, ja jakbym się czuł tak jak tera a byłaby impreza to na 100% bym na nią poszedł, no chyba żeby mnie nie zaprosili.
A miałem wspomnieć jeszcze sobie że Kor... się ze mną pokłóciła, a właściwie się na mnie obraziła. Zrobiła to specjalnie żeby takiego "ulunga" jak to moja siostra mówi nie zaprosić na imprezo-parapetówkę i myślała że ja się nie zorientuję.
Ale wiosna w kolo i tak jestem szczesliwy...